Dramat rodziny Waleckich rozpoczął się w grudniu 2004 roku. Doszło wówczas do tragicznego w skutkach wypadku samochodowego, podczas którego Krystyna Malicka straciła panowanie nad prowadzonym przez nią samochodem osobowym, który zjeżdżając na przeciwny pas ruchu zderzył się z nadjeżdżającą z przeciwka ciężarówką. W następstwie kolizji pasażerowie – Zofia i Krzysztof Walecki – ponieśli śmierć.
Utrata bliskich a prawo i wycena szkód
W wyniku tego incydentu Pan Mieczysław Walecki stracił kochającą żonę i syna, a jego córka Magdalena mamę i brata. Ich dotychczasowe życie rodzinne legło w gruzach, wydarzenia te miały również bardzo poważny wpływ na psychikę obojga poszkodowanych, wywołując długofalowe poczucie straty, tęsknoty i goryczy, zwłaszcza że byli ze sobą bardzo zżyci, a w ich rodzinie panowały niezwykle dobre relacje. Konsekwencją fatalnego zdarzenia były stany lękowe u Pani Magdaleny która stała się nadwrażliwa i bardzo nerwowa, co nie tylko odbiło się negatywnie na jej życiu prywatnym, ale także zawodowym, ponieważ musiała ze względu na swój stan emocjonalny zrezygnować z pracy.
Pan Mieczysław przez bardzo długi czas nie potrafił się pogodzić ze śmiercią żony i ukochanego syna, co wpędziło go w długotrwałą rozpacz, ponadto zaczął również nadużywać alkoholu i odciął się od kontaktów z ludźmi.
Ubezpieczyciel śmierć dwóch osób „wycenił” na niespełna 28000 zł. Zdaniem Pana Mieczysława i jego córki zbyt nisko. Postanowili walczyć i pozwać firmę ubezpieczeniową do sądu. Odmowa i nieugięte stanowisko ubezpieczyciela zmobilizowało dotkniętą tragedią rodzinę do szukania alternatywnych sposobów wywalczenia przed sądem należnego im zadośćuczynienia. W ten sposób trafili na Europejskie Centrum Odszkodowań.
W pozwie skierowanym przeciwko ubezpieczycielowi powodowie podkreślali, że tragiczna śmierć Pani Zofii i jej syna Krzysztofa spowodowała u ocalałych członków rodziny ogromny dyskomfort psychiczny, poczucie straty i krzywdy. W jednej chwili, w wyniku tragicznego wypadku, kochająca się rodzina została zdekompletowana. Przed sądem Pan Mieczysław i Pani Magdalena wnieśli odpowiednio o 150.000 złotych tytułem odszkodowania za śmierć żony i syna oraz 110.000 złotych jako rekompensatę za stratę mamy i brata – w obu przypadkach wraz z odsetkami ustawowymi. Chcieli również, aby zasądzić na ich rzecz zwrot kosztów postępowania, w tym zastępstwa procesowego po 7.200 złotych dla każdego z nich.
Ubezpieczyciel nie podzielał jednak zdania poszkodowanych, argumentując, iż zadośćuczynienie winno być traktowane jako rekompensata za doznane cierpienia, nie powinno natomiast prowadzić do wzbogacenia pokrzywdzonych. Zarzucono również, że w dacie zdarzenia zabrakło podstawy prawnej dla uwzględnienia roszczeń powoda w zakresie przyznania zadośćuczynienia.
Finał sprawy
W wyniku działań Europejskiego Centrum Odszkodowań, wyrokiem z marca 2015 roku, sąd przyznał kwotę 150.000 złotych dla Pana Mieczysława Waleckiego oraz 110.000 złotych dla Pani Magdaleny – w obu przypadkach wraz z ustawowymi odsetkami. Ubezpieczyciel został także wezwany do spłaty kosztów postępowania, które na rzecz ojca rodziny wyniosły 6.617 złotych, a jego córki 4.571 złotych.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że do dóbr osobistych należą także te związane ze sferą życia rodzinnego, m. in. prawo do życia w rodzinie, prawo do intymności i prywatności oraz pamięć o osobie zmarłej.
- Rodzina, jako podstawowa komórka społeczna, której członków cementują ze sobą szczególne bliskie więzi, podlega ochronie prawnej. Śmierć jednego z bliskich stanowi bardzo poważne naruszenie tego dobra i wywołuje silne poczucie straty - mówi
mec. Joanna Smereczańska-Smulczyk z Kancelarii Radców Prawnych EuCO. Sąd podkreślił także, że przy ustalaniu wysokości odszkodowania należy brać pod uwagę skalę cierpienia i fakt nieodwracalności straty bliskiej osoby.
Dane bohaterów tekstu zostały celowo zmienione.