Odpowiedź do komentarza:
wyłudzalnia pieniędzy i tyle!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dla mnie firma Proama to jakieś nieporozumienie! Zgłosiłam szkodę w dniu 10 listopada 2014r. Niefortunnie tata najechał na kamień co spowodowało urwanie jakiegoś tam filtra, a to dalej zatarcie silnika. W konsekwencji auto nie jeździ. Szkoda zgłoszona (z AC). Do tego momentu ładnie i pięknie. Przyjeżdża rzeczoznawca wpisuje w swoje papierki wgięcia w osłonach silnika, wgięcie miski od chłodnicy (co dodam podczas oględzin było wspomniane z naszej strony, że to wgięcie w chłodnicy to raczej nie od tej kolizji). Wpisał coś tam jeszcze już nie pamiętam co, musiałabym zerknąć w kosztorys - luz...wpisał. Ja dopisałam dodatkowo, ze zatarty wał silnika. Po 2 dniach kosztorys na mailu na zawrotną sumę 1072zł. Zgłaszam reklamację...w końcu nie ustosunkowali się do najważniejszej uszkodzonej części jaką był silnik...w miedzy czasie dzwonił rzeczoznawca, że on by chciał miejsce zdarzenia jeszcze zobaczyć...skacze mi ciśnienie bo przecież był tam 2 dni wcześniej, mógł dosłownie podejść...bo samochód został zapchany do mechanika kilkanaście metrów dalej od miejsca zdarzenia. A dodam, ze stało się to ponad 20km od mojego miejsca zamieszkania, więc jeżdżenie w tę i z powrotem łączyło się z braniem urlopu i kosztami dojazdu. Rzeczoznawca przyjechał po raz drugi. Pokazałam miejsce zdarzenia i rozebrany silnik. Mechanik mówił co jest uszkodzone - nie wnikałam bo się na tym kompletnie nie znam. Rzeczoznawca zrobił tylko zdjęcia. Na pytanie moje czy coś podpisać, nic - nie było potrzeby, resztą zajmie się Proama. Taką uzyskałam odpowiedz. Wiec czekam, czekam, czekam...w ostatnim dniu w którym mijał termin rozpatrzenia reklamacji tj 11.12.2014r. zostaje nadane mi pismo (listem zwykłym dodam wiec równie dobrze mogło zaginąć w czasoprzestrzeni)Pismo dochodzi po tygodniu 17.11.2014r co wnoszę miało na celu ugranie kolejnych dni zanim będzie odzew z mojej strony - wcześniej kontaktowali się mailowo. Treść pisma - trwają czynności wyjaśniające niezbędne do zakończenia postępowania likwidacyjnego - jakiekolwiek by nie były. Więc dalej czekam, czekam i czekam. W między czasie dzwoniłam kilkakrotnie czy coś wiadomo, co jest im jeszcze potrzebne itp. nikt nie był w stanie mi udzielić informacji tylko ciągle ta sama gadka, ze wyślą monit do likwidatora. W między czasie wysłałam kilka maili do likwidatora, ale na żadnego nie dostałam odpowiedzi. Miedzy innymi z prośba, aby tak jak dotychczas kontaktowali się ze mną mailowo - nadal cisza z ich strony. Dzisiaj dzwonię po raz ęty. Oczywiście Pan dalej nic nie wie, tylko że została do mnie nadana 22.01.2015 decyzja. Więc pytam co jest w treści - on nie wie, więc pytam dalej o numer telefonu do likwidatora - niestety on nie posiada. Skoczyło mi ponownie ciśnienie. Po chwili dostaje maila z decyzją...ODMOWA - uzasadnienie "Na podstawie zebranej dokumentacji szkodowej oraz po przeprowadzeniu oględzin miejsca zdarzenia stwierdzono, że uszkodzenia (ich charakter i rozmiar) nie mogły powstać w deklarowanych okolicznościach. Biorąc pod uwagę powyższe brak jest podstaw do wypłaty odszkodowania." W konsekwencji kompletuję dokumenty u Prawnika bo koszt naprawy to ok 5 tys złotych. Chociażbym miała stracić na prawnika nie popuszczę! AAA zapomniałabym o wisience na torcie! W między czasie do mnie zadzwonili...jakież było moje zdziwienie jak Pani w słuchawce zamiast informacji o postępach w likwidowaniu szkody chciała namówić mnie do wykupienia ubezpieczenia mieszkania. W szoku byłam, że maja albo taki tupet, albo taki bałagan.
OMIJAJCIE PROAMA SZEROKIM LUKIEM! NAWET OC! dużo ludzi wykupuje tam oc bo tanio, ale niestety z tego co wyczytałam to również nie kwapią się do wypłacenia odszkodowań. Co ciekawe podobno poszkodowany może ubiegać się wypłaty odszkodowania od właściciela polisy,jeśli ubezpieczyciel nie wypłaca! Warto więc się zastanowić czy nie lepiej zapłacić nawet ciut drożej gdzieś indziej niż pokrywać koszty z własnej kieszeni.