Ja sobie chwale

Miałem kolizje, klasyk, facet najechał mi na tył, gdy w polisie zobaczyłem interesik byłem gotowy na najgorsze. Zderzak uszkodzony- da się jeździć, będzie pewnie kiepsko bo nie zerwało całego. Trudno. Dojechałem do domu siadłem na necie i zrobiłem zgłoszenia, za 30 minut zadzwoniła do mnie kobieta która grzecznie mi wyjaśniła jak i co, dostałem maila i sama z numerem szkody i danymi likwidatora, w kolejnym dniu zadzwonił do mnie rzeczoznawca, bardzo eleastycznie podchodzący do czasu i miejsca oględzin. Na oględzinach nie próbował niczego minimalizować, rozsądnie obejrzał samochód stwierdził ze zderzak jest faktycznie do wymiany, zrobił kosztorys tez na miejscu i ... zaproponował kwotę, tez rozsądną / fakt ujęcie rabatu lakiernika jest czymś dziwnym ale wyliczenie i tak było rozsądne/. Podpisałem mu na miejscu akceptację wyceny. Był piątek a ja we wtorek dostałem pieniążki- w tydzień po zdarzeniu. Dla mnie pierwsza liga w obsłudze, PZU i inne Warty niech się uczą. Nie wiem skąd nawalanka w komentarzach, ale może to udowodnienie zasady marketingu, zadowolony klient opowie dwóm osobom, niezadowolony 20😉.