Odpowiedź do komentarza:
Koszmar!!!
Mój samochód, a dokładnie jego tył, został uszkodzony przez kolesia ubezpieczonego w Link4 TU S.A.. Przy zgłaszaniu szkody "miła Pani", nazwijmy ją w dalszej części tekstu Panią A.A., dość szybciutko zadawała pytania dotyczące kolizji i jeszcze mniej czasu pozostawiała na odpowiedź. Został przysłany kosztorys naprawy z, jak to ładnie napisano, szczegółowo przeprowadzonej rozmowy telefonicznej. Nie zgodziłam się na proponowaną kwotę dzwoniąc do ww. towarzystwa ubezpieczeniowego, po czym ponownie już mniej miła Pani A.A.zażądała szczegółowego wyjaśnienia dlaczego się nie zgadzam oraz podania fachowych nazw części, jakie zostały uszkodzone. Dla mnie, zupełnego amatora i laika jeśli chodzi o fachowe nazwy części mechaniczno-elektryczne mojego samochodu, było to nie lada zadanie, ale co tam - stwierdziłam, postaram się wykazać jakąkolwiek znajomością nazw części, które zostały uszkodzone. Na szczęście, a raczej moje nieszczęście został wysłany do mnie rzeczoznawca. BOSZ!!! Nie wiem skąd to towarzystwo tego jegomościa wytrzasnęło. Nie dość, że żądał ode mnie wglądu do WSZYSTKICH dokumentów mojego pojazdu, łącznie z umową jego zakupu, to jeszcze próbował mi wmówić, że uszkodzenia powstałe na moim samochodzie nie pochodzą ze zdarzenia ze zgłoszonej kolizji, a na pewno z jakiejś innej stłuczki, a ja próbuję naciągnąć szanowne Link4 na odszkodowanie. MASAKRA! A i nerwy moje stargane zostały! Po moim stwierdzeniu, ażeby szanowny jegomość spadał na szczaw, rzekł kręcąc mocno siwawego wąsa, iż jednak spisze protokół szkody i swoje zdanie towarzystwu przedstawi. No toż to rozbój w biały dzień! Ale to nie koniec szanowni internauci. Jeszcze tego samego dnia na moim koncie pojawiła się kwota, jaką zaproponowano mi w przesłanym mailem kosztorysie, a na którą ja się nie zgodziłam. Jeny, myślałam, że miłą Panią A.A. wytargam na kudły przez telefon, bo oczywiście nagle dostała choroby "zapominalskiej" i nie pamiętała, że dzwoniłam informując, iż nie zgadzam się na proponowaną kwotę. Mało tego, na drugi dzień w skrzynce dostaję pisemko: zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, przesłaliśmy Pani pieniążki na wskazane konto :D:D:D No to i mnie w takim razie stać na znaczek pocztowy i abarot pisemko, że NIE ZGADZAM SIĘ Z ICH KOSZTORYSEM. Teraz moje autko już kolejny tydzień stoi nienaprawiane w warsztacie, bo czekają na decyzję szanownego TU Link4 S.A., a ja bujam się w te jakże srogie mrozy z mym dziecięciem komunikacją miejską.
Podsumowując, obsługa w Link4 TU S.A., jest jak ten nasz mazurski poniemiecki BETON. Oby tak dalej!