Rocznie płacę ponad 10 tyś złotych z tytułu ubezpieczeń samochodów. Trzy samochody mają pełną polisę OC/AC, dotychczas samochody były ubezpieczane w PZU. Pomimo wyraźnej różnicy w cenie (około 20% drożej) PZU jest warte każde dodatkowej złotówki. 2 miesiące temu miałem drobne uszkodzenie samochodu, konkretnie próg i jego plastikowe osłony. Szkodę zgłosiłem, przyjechał szybko, bo w ciągu kilku dni rzeczoznawca – tłusty mały burak, który zaczął od złośliwego wypytywania, rozglądanie się po placu i innych samochodach, a potem sprawdzał czy auto nie jest powypadkowe, oglądał stan wnętrza (samochód dwuletni z przebiegiem 80 kkm, kupiony przeze mnie w salonie). Nawet nie wspominam ja zaczął rozpakowywać na masce swój nędzny aparacik z Tesco… Jestem zbywany od 1,5 miesiąca, nie mogę się dodzwonić, bo mój likwidator ma cały czas „klientów”, na maile Pani nie odpisuje. W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że sprawa jest dla nich niejasna. Dostałem mail, że mam napisać co jest uszkodzone i w jakich okolicznościach miało to miejsce – wszystko było zawarte w zgłoszeniu szkody wysłanym 2 miesiące temu. Nauczony doświadczeniem wysłałem je oczywiście listem poleconym z potwierdzeniem odbioru – oczywiście próbowała mi wpierać, że nie dotarły żadne dokumenty… Samochód zrobiłem na własny koszt, nie będę jeździł jak jakiś frajer kolejne 1,5 miesiąc z uszkodzonym progiem. Compensa straciła klienta, ja z tymi paroma pln się pogodziłem, bo polemika z jakąś idiotką nie jest na moim poziomie.

Odpowiedzi: 0

[+] Dodaj swoją opinię[«] Powrót do wątku