Słów kilka o AVIVIE
2011-05-10 13:39 wtorek ~Michał Banaszkiewicz
Chwile może przynudze ale polecam to przeczytać, może dla kogoś będzie to przestroga. Ja czytałem pobieżnie i podszedłem do AVIVY w stylu "eee, zawsze się znajdzie ktoś kto narzeka" i dzisiaj żałuję! Skusili mnie naprawdę niską ceną więc kupiłem sobie u nich oc/ac. No i bach, stłuczka, niby nie wielka - zderzak poszedł i chłodnica. Zgłosiłem szkodę AC - wszystko fajnie, tylko mija termin a kontaktu brak. Po interwencji poszło gładko - szybki telefon od pracownika, szybka wizyta rzeczoznawcy (chociaż to była raczej kwestia przypadku - był w okolicy, a ja mogłem się urwać z roboty). Zostawiłem sobie decyzję o formie naprawy do momentu otrzymania kosztorysu... No i przyszedł kosztorys i w ten sam dzień już wyszły od nich pieniądze. Kwota - śmiech na sali. Po telefonie czemu mi wysłali pieniądze zero sensownej odpowiedzi - "ktoś się chyba pospieszył". Powiedziałem Pani że przy takim odszkodowaniu chce ASO - "oczywiście, bez problemu, będzie szybko i sprawnie". I tu się zaczęło. Dla Avivy szybko to był miesiać do wysłania zlecenia do warsztatu. W międzyczasie otrzymałem 4 telefony w którym warsztacie chce naprawiać - "no bo chyba poprzednio nikt nie zanotował". 2 interwencje, 4 tygodnie i jest - jadę do ASO. Na miejscu poinformowano mnie, iż warsztat jest rzeczoznawcą AVIVY więc zrobią mi wszystko na cacy (kilka uszkodzeń było niewidocznych). I tak sobie czekam i czekam, po 3 tygodniach dzwoni warsztat że już mogą naprawiać auto bo wszystko zostało klepnięte. Ale że jestem dociekliwy to pytam czy są pewni że wszystko? Odpowiedź - "nooo, wszystko oprócz felgi, że niby brak związku ze szkodą". No i jazda, dwa tygodnie prób uzyskania uzasadnienia odmowy naprawy felgi - bez skutku. Odwołanie, skarga - cisza. Prośba o kontakt likwidatora - 4-krotna - bez skutku. I tu najlepsze - co telefon do avivy to odpowiedź - "już piszę monit, będzie kontakt". Przy 4 telefonie nie wytrzymałem i taka była mniej-więcej rozmowa - "Ile będę czekał?", "48 godzin ma likwidator od zgłoszenia", "No, ale ja już czekam ponad tydzień, bo pierwsze zgłoszenie było tego i tego dnia", "Tak, ale likwidator ma 48 godzin od ostatniego zgłoszenia". MASAKRA. I tak już czekam 2 miesiące. Na pytanie czemu nie mam odpowiedzi na odwołanie i skargę (wg umowy 14 dni), usłyszałem "nie wiem proszę pana. Proszę napisać skargę na brak odpowiedzi"! I znowu 14 dni, a potem znowu skarga na brak odpowiedzi na skargę na brak odpowiedzi! Zero kompetencji i zero możliwości. Teraz już piszę do rzecznika praw ubezpieczonych. Nawet nie potrafią odpowiedzieć do kogo kierować skargę. Ba! Nawet nie wiedzą czy mają jakiś dział zażaleń czy skarga na likwidatora po prostu trafia do tego właśnie likwidatora, który jak miał mnie w 4 literach tak będzie miał dalej. ŻENADA jakich mało. Oszczędność tak - ale coś za coś. Auto niby zrobione, ale po ponad dwóch miesiącach a do tego super ekstra naprawa bezgotówkowa okazała się naprawą z dopłatą. I ZERO UZASADNIENIA! Tak jest bo tak, dziękujemy za skorzystanie z naszych usług. NIE KUPUJCIE TAM UBEZPIECZENIA chyba że jesteście ludźmi którzy chcą jak najmniej zapłacić i nigdy nie korzystają z ubezpieczenia. O wgląd w akta przebiegu likwidacji też się musiałem bić. Skończyło się tym, iż musiałem pani cytować paragrafy z ustawy, ponieważ pani stwierdziła że to kosztorys dla warsztatu a nie dla mnie i niby po co mi on. Inteligencji pozazdrościć - " a jak mam się odwołać od nieuznania elementów skoro nie wiem czego nie uznaliście!", ponieważ ani warsztat ani aviva nie informują o przebiegu "likwidacji". I jeszcze dodam, że w tym całym cyrku, przy próbie odwołania od nieuznanego elementu kilkakrotnie słyszałem to samo (z reką na sercu - jak czeski film) - na dzień dobry - "ale o co panu chodzi, przecież dostał pan odszkodowanie", - "nie odszkodowanie tylko bezsporną kwotę, auto naprawiam w ASO", - "aha, to chwilka.... tak, ale nie rozumiem o co chodzi - kosztorysz jest zaakceptowany w 100%", - "tak, ale to jest drugi kosztorys bo w pierwszym nie uznano mi felgi, o czym dowiedziałem się przypadkowo", "aha, to chwileczkę... napiszę monit do likwidatora z prośbą o kontakt..." a resztę już znacie. NIE POLECAM I JEŚLI CHODŹ JEDNA OSOBA UWIERZY MI I PRZEMYŚLI SOBIE CZY WARTO KUPIĆ BO TANIO - BĘDĘ ZADOWOLONY. A NA aVIVĘ BĘDĘ PSIOCZYŁ NA KAŻDYM KROKU. To takie polskie myślenie - jeden klient w tą czy w tą. OTÓŻ JUŻ NA SWOIM KONCIE MAM PARĘ OSÓB KTÓRYCH UDAŁO MI SIĘ ZNIECHĘCIĆ DO TEJ fIRMY. I to napewno nie koniec. Podpis jest prawdziwy - żeby nie było że jestem jednych z anonimowych narzekaczy.