Zdaniem byłego prezesa FED Alana Greenspana obecny krach oznacza największy kryzys finansowy od stu lat.

Ten tydzień bardzo źle zaczął się dla amerykańskiej giełdy. Czwarty pod względem wielkości amerykański bank Lehman Brothers ogłosił bankructwo. Świat obiegły zdjęcia pracowników banku wynoszących swoje rzeczy w kartonowych pudłach. Bank jest kolejną ofiarą na rynku kredytów hipotecznych podwyższonego ryzyka w USA. W drugim kwartale tego roku Lehman Brothers  zanotował stratę wynoszącą 2,8 miliardów dolarów, a w trzecim kwartale stracił 3,9 miliardów złotych. To najgorszy wynik założonego w 1850 roku banku. Długi Lehman Brothers sięgają w sumie 613 miliardów dolarów.  W ciągu ubiegłego tygodnia akcje banku straciły na wartości niemal 14 dolarów, spadając z poziomu 17,7 do 3,8 dolarów.


Bank uratować mogła tylko pomoc amerykańskiego rządu lub przejęcie przez konkurencję. Liczono też na Bank of America, ten jednak zdecydował  się zapłacić niemal 50 miliardów dolarów za trzeci co do wielkości bank inwestycyjny i jednocześnie największy do maklerski Merrill Lynch. Była to kwota o 70 procent większa niż kwota rynkowa i stałą się niedźwiedzią przysługą dla rynków finansowych. Oznaczała bowiem bankructwo Lehman Brothers. A to z kolei oznaczało spadki na giełdach w Nowym Jorku i na całym świecie.

W Azji giełda w Indonezji spadła o 4,70 proc, tajwańska o 4,09 proc, a filipińska o 4,16 proc. Trzymała się za to najważniejsza w tamtym regionie giełda tokajska - indeks Nikkei 225 zyskał 0,93 proc. Na plusie notowania zakończyła także giełdy w Szanghaju – plus 0,03 proc. oraz w Seulu – plus 2,40 proc. Tylko 0,18 proc. stracił parkiet w Hongkongu. W Europie. Najwięcej straciła giełda w Londynie – indeks FTSE100 obniżył się o 3,92 proc. Niemiecki DAX stracił 2,74 proc, a francuski CAC40 - 3,78. W Warszawie główne indeksy straciły po niemal 4 proc. O godzinie 21.00 czasu polskiego (15.00 czasu amerykańskiego) giełdy na Wall Street były na sporym minusie. Dow Jones tracił w tym czasie 2,95 proc, Nasadą - 2,30 a S&P500 - 2,90 proc.

Kryzys na rynku kredytów hipotecznych trwa od początku zeszłego roku. Niestety instytucje finansowe postawiły na udzielanie ryzykownych kredytów bez pokrycia. Klienci nie spłacili zaciągniętych zobowiązań. To spowodowało gigantyczne kłopoty banków oraz ubezpieczycieli.

Źródło: Dziennik Polski

JT