W piątek 14 grudnia 2012 miałem stłuczkę której sprawca był ubezpieczony w MTU. Obyło się bez policji, spisaliśmy tylko oświadczenie o zdarzeniu drogowym. W poniedziałek 17 grudnia zgłosiłem zdarzenie w MTU drogą mailową na stronie towarzystwa. Następnego dnia otrzymałem informację zwrotną o przyjęciu zgłoszenia oraz że będzie się ze mną kontaktował rzeczoznawca w celu umówienia dnia i godz. oględzin. Rzeczoznawca odezwał się nazajutrz (środa) umawiając się na czwartek 20 grudnia. Po 45min. wizyty rzeczoznawcy otrzymałem kompletny "protokół szkody" wraz ze szczegółową wyceną naprawy. W piątek 21 grudnia wizyta u blacharza w celu weryfikacji protokołu. Ponieważ blacharzowi wyszło podobnie, tak więc 23 grudnia wysłałem maila z akceptacją wyceny i formą zapłaty. 4 STYCZEŃ 2013 pieniądze na koncie. AMEN. I jak jeszcze przed zgłoszeniem szkody czytałem opinie na temat MTU, to włos jeżył mi się na łysinie. A tu proszę, od zgłoszenia szkody do wypłaty odszkodowania 18 dni. Czyli że co? Można??? Można. Poza tym cały kontakt, poza wizytą rzeczoznawcy oczywiście, odbywał się online. Więc jak to się ma do tych którym skontaktować się nie udało? Nie wiem. Chociaż muszę przyznać że jak na początku(piątek-dzień zdarzenia) próbowałem się dodzwonić, to niestety.

Odpowiedzi: 1

[+] Dodaj swoją opinię[«] Powrót do wątku