To bardzo długa historia, więc opisze ją w skrócie. 26.06.09r. dostałem druczek do opłacenia 204 zł. za samochód krórego nigdy nie miałem a numer rejestracyjny był mi całkiem obcy. Zadzwoniłem do TU ALLIANS Polska S.A. na ul. Hiszpańskich 1 w Warszawie, żeby mi to wyjaśnili, powiedzieli mi że mam zrobić ksero i im to wysłać -TAK TEŻ ZROBIŁEM- Mija jakiś tydzień i cisza, więc znów dzwonię, proszę do telefonu pana Zbigniewa K. Którego imie wraz z nazwiskiem widniało na druczku do zapłaty,facet oczywiście zdziwiony, skąd ja mam jego nazwisko i wogóle... Mówie mu o co chodzi, to powiedział że on nic o tym nie wie i on mi w tym nic nie pomoże bo on sie tym nie zajmuje, najlepiej jak bym osobiście pofatygował sie do nich i wytłumaczył o co mi chodzi -WKURZYŁEM SIE- ale cierpliwie czekam na wyjaśnienie pisemne i NIC. Za ok miesiąc dostaję następny druczek do zapłaty ale już 730 zł. Nerw mi puścił i dzwonie ponownie, kobieta mi mówi jak mam napisać skarge i wogóle... (BARDZO MIŁA P. Krystyna, DZIĘKUJĘ) Napisałem i poleconym listem wysłałem jak pani mówiła, opisałem numery polis i wogóle... I znowu NIC. Dzwonie do P.Zbigniewa. K. i on dalej nie wie o co chodzi i wogóle ja mam to wyjaśnić bo dostane kare z funduszu gwarancyjnego ponad 3 tyś.za nie opłacone OC. Mineło już pół roku i jeszcze nic. Dzwoniłem dzwoniłem... Wyjaśniałem...Facet ktorego nazwisko było na tym druczku poprostu sie wypiął. To jest skrót zdarzenia, proszę sobie wyobrazić ile razy dzwoniłem przez te pół roku. c.d.n.

Odpowiedzi: 0

[+] Dodaj swoją opinię[«] Powrót do wątku