Bardzo niezadowolony
2010-11-05 14:26 piątek ~kero
Odradzam Avivę !!!!! To CWANIAKI !!! Miałem drogie ubezpieczenie nieruchomości Moja Rezydencja- ale odmówiono mi wypłaty za pękniętą szybę !!! podobno wypłacają tylko, jeśli jest wypadek losowy - przy płaceniu składki, jak człowiek się dopytuje, to prawie wszystko jest takim wypadkiem, ale już po zdarzeniu nagle okazuje się, że chyba NIC nie jest wypadkiem losowym !!! Powaliło mnie normalnie stwierdzenie, że jeżeli szybę uszkodziłby wiatr, to oni sprawdzają w Instytucie meteorologii, czy tego dnia był huraagan ! to są słowa agenta ! czyli co mam myśleć? Od czego to będzie zależeć? Jeśli prędkość wiatru była w tym momencie (pewnie trzeba podać moment dokładnie do minuty..) powyżej 100 km/h, to wypłacą, a jak 99 km/h to może się wykręcą ? ?? Jeżeli stanie się to pod nieobecność, też nie wypłacą, bo według słów agenta „ mieszkanie nie jest chronione” ( ochrona na zewnątrz się nie liczy)więc co z tego wynika? Że jak wyjeżdżasz na urlop, to wsadź do mieszkania jakiegoś dozorcę, bo jak pęknie szyba, to nie ma świadków, jak to się stało.. ? Jeżeli przypadkiem szybę uszkodziło dziecko, albo coś przypadkiem spadło na szybę, albo pękła podczas przeciągu czy zamykania, to zdaniem Avivy nie jest to wypadek losowy!!! uwaga !!! jest to DEWASTACJA ... !!!?! i oczywiście ubezpieczenia też nie wypłacają.
Inny wypadek : na mailu mam jak byk , że moja polisa obejmuje wyciek z akwarium, niestety, znowu mi odmówiono wypłaty za uszkodzoną podłogę. Po zdarzeniu okazuje się że: "gdyby akwarium pękło całe” i się rozlało, to owszem, pęknięcie jest wypadkiem losowym, ale wyciek już nie !!! po prostu: wyciek i rozlanie się to nie to samo .. !!! Rozlanie jest ubezpieczone, a wyciek już nie .. Eksperci z Avivy wymyślili pewnie, że wyciek nie powstaje w wyniku pęknięcia właśnie .. Podejrzewam, że jakby akwarium się nagle rozpadło, to by wymyślili odwrotnie, że to wyciek jest ubezpieczony, a rozlanie nie.
Ponieważ klient nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych okoliczności, szczegółów i kombinacji nazw, z góry jest skazany na wyjście na idiotę.
Kreatywność ich jak widać rozwija się w kierunku kombinowania jakiejś żonglerki nazewnictwem i odbierania faktom ich znaczenia. Bo nawet jak klient pyta i dostaje odpowiedź na piśmie, że dane zdarzenie jest ubezpieczone, to wystarczy okręcić kota ogonem, to samo zdarzenie inaczej nazwać i .. nie jest. Rozlanie-wyciekiem, wyciek-rozlaniem , przypadkowe spadnięcie czegoś – dewastacją, zależnie od potrzeby. W ten sposób zawsze można się łatwo wykręcić, prawda ?
Więc po co mi ubezpieczenie, które nie działa ????