Przeciąganie prostej i oczywistej sprawy jak gumy od gaci
2020-11-21 14:22 sobota ~Magda
Małe porównanie tego jak działają dwa popularne towarzystwa:
Wypłacenie ubezpieczenia na życie w AVIVA:
- Umawiam się z waszym agentem na spotkanie. Składa mi kondolencje i podaje adres swojego biura.
- Nadchodzi dzień wizyty, krążę po kamienicy z pół godziny i wreszcie na drugim piętrze znajduję właściwe pomieszczenie.
- Zostaję przywitana, pada propozycja skorzystania z ekspresu do kawy. Grzecznie odmawiam
- Przystępujemy do załatwienia formalności, w międzyczasie pada kilka sugestii odnośnie własnego zabezpieczenia się na wypadek choroby lub nieszczęśliwego zdarzenia. Dziękuję, obiecuję przemyśleć.
- Zostaję poinformowana o terminie realizacji wypłaty środków do 30 dni, ponoć mam nawet otrzymać potwierdzenie przyjęcia zlecenia na maila.
- Mija pół godziny i jestem wolna.
- Mija pierwszy tydzień. Żadnej wiadomości potwierdzającej, że mój wniosek o wypłatę został przyjęty do rozpatrzenia. Dzwonię do agenta. Uspokaja mnie, że za wcześnie na niepokój i że sprawa na pewno jest w toku.
- Mija drugi tydzień. Cisza. Dzwonię na infolinię. 40 minut oczekiwania i słuchania automatu. Rozłączam się.
- Następny dzień. Infolinia. To samo.
- Kolejny dzień. Godzina oczekiwania. Ktoś odebrał. Pani informuje mnie, że sprawa jest przyjęta, ale jeszcze nikt jej nie rozpatrzył i nie wie nic więcej.
- 25 dzień oczekiwania. Znowu infolinia. 30 minut czekania. Odbiera kolejna Pani i informuje mnie, że nadal nic nie wie, a mecenas mojej sprawy ma teraz spotkanie, ale porozmawia z nim i poprosi o zajęcie się wszystkim.
- Informuję Panią, co myślę o waszej firmie oraz że swoją opieszałością niweczycie wcześniejsze wysiłki waszego przedstawiciela dążące do uczynienia mnie waszym klientem. Ubezpieczenie u kogoś swojej przyszłości wymaga zaufania. A ktoś tak bezczelnie ignorujący moją bieżącą sprawę, nie budzi go za grosz.
- 30-sty, ostatni dzień, pieniądze wpływają na konto o 12:00. Godzinę później dostaję maila z potwierdzeniem pozytywnego rozpatrzenia mojego wniosku.
To samo tylko, że w PZU:
- Umawiam termin wizyty w głównym oddziale.
- Następnego dnia dzwoni miła Pani i pyta czy nadal pasuje mi ustalony termin, czy wiem jak dojechać do ich siedziby oraz czy potrzebuję wiedzieć jakie numery autobusów przejeżdżają obok ich biura. Otrząsam się z szoku, dziękuję za wszystko i informuję, że przyjadę samochodem.
- Dzień wizyty, dezynfekuję ręce, witam się z pracownikami, ktoś przelotnie proponuje mi kawę. Grzecznie odmawiam i czekam 10 minut na zwolnienie się biurka.
- Siadam przy stanowisku, podaję dokumenty, obsługująca mnie Pani składa mi kondolencje, załatwia formalności w międzyczasie również sugerując zabezpieczenie się na gorsze czasy.
- Po 30 min jestem na zewnątrz.
- Pieniądze z polisy wpływają na konto po 3 dniach.
Pytanie: Serio, aż taki zysk wypracowujecie w miesiąc z tych kilkudziesięciu tysięcy złotych, że opłaca się wam tak lecieć w kulki i przeciągać wypłatę środków w przeciwieństwie do konkurencji?