Dwa lata temu w Niemczech zarysowałem autem o budkę parkingowa. Parking był automatyczny i monitorowany. Ja natomiast nie znalem języka żeby kogokolwiek zawiadomić a poza tym nie było tam nikogo żywego wszystko automatyczne. Wsiadłem więc do auta i wróciłem do Polski i czekałem na jakiś znak z tego parkingu bo ponieważ skoro był monitorowany to i tak ktoś się odezwie w tej sprawie. No i po dwóch miesiącach od wydarzenia odezwano się do mnie w tej sprawie. Zgłosiłem się do tłumacza i starałem się wszystko wyjaśnić. Wypełniłem druki do MTU gdzie także opisałem całą sytuację. Miałem zapłacone OC więc myślałem że nie mam się czego obawiać i pokryją szkodę którą wyrządziłem autem. Szkodę wyceniono na 10tyś no i owszem pokryto. Ale teraz MTU po dwóch latach od zdarzenia domaga się ode mnie zwrotu tych pieniędzy ponieważ jak twierdzą zbiegłem z miejsca zdarzenia!!! (art 43 pkt 4). To nie jest normalne!!! Wysłałem im maile jakie tłumacz przysięgły pisał w moim imieniu, opisałem sytuację, że nie znałem języka żeby chociaż wezwać policję bo jak już wspomniałem parking był automatyczny. W odpowiedzi napisano mi, że fakt,że nie znałem języka nie jest usprawiedliwieniem i mam wpłacić te pieniądze bo jak nie to sprawa trafi do sądu!!! Ręce mi opadły... to po co płace te składki??? Nie ukrywałem się przed nikim a wręcz przeciwnie robiłem wszystko żeby sprawę wyjaśnić a oni potraktowali mnie jak "zbiega". ZDECYDOWANIE ODRADZAM MTU. Dodam tylko, że mój przypadek nie jest jedyny

Odpowiedzi: 1

[+] Dodaj swoją opinię[«] Powrót do wątku