Proama usiłuje zastraszać poszkodowanych przez ubezpieczonych w Proamie, wplywać na zawartość zgłoszenia szkody!
2016-05-05 09:03 czwartek ~Gaja
Doszło do kolizji między moim autem a pojazdem ubezpieczonym w Proama. Kierowca winien ewidentnie, przyznający się do winy, jednak znając złe opinie o Proamie, która latami procesuje się o wypłaty i kantuje - wezwaliśmy Policję . Poza mandatem, Pan ma szkody ogromne , cały przód, bo wjechał z lekkiej górki ostro ruszając na widok zielonej strzałki do przodu, po pasach... jednak pod światłami stałam ja, bynajmniej bez woli i możliwości wymuszania wlączenia do ruchu na ej strzałce w tej chwili, więc Pan kierowca swoim pięknym nowym mercedesem klasy A spotkał tył mojego pięknego, niemal tak samo nowego tiguana, wsuwając się nieomal pod zderzak mojego autka - ten pękł. Moje uszkodzenia z pozoru nie wyglądają tragicznie, ale nie nadawało się do jazdy, koła skręcające w lewo, tylny zderzak uszkodzony, czujniki parkowania itd. Trochę części poszło. Proama przyjęła telefoniczne zgłoszenie szkody już z mojego serwisu, dostała informację, że reprezentuje mnie jako pełnomocnik i likwidator szkody mój serwis, pełen adres, telefon na biurku pracownika ds. likwidacji, pełen adres komisariatu Policji, pełne dane polisy, pojazdu i Pana szkodnika, informację o tym, że udaję się do lekarza z kręgosłupem a auto zostaje w serwisie bo mając pęknięty zderzak i nadpalone sprzęgło /szykowałam się na tej zielonej strzałce do ruchu, koła skręcone, noga akurat poszła na sprzęgło../, nie gwarantuje bezpieczeństwa. W serwisie wypełniłam dokumenty i Proama miała dostarczyć tam swój druk zgłoszenia szkody, KTÓRY JEST TAJNY, UKRYTY, UTAJNIONY I NIEDOSTĘPNY DO POWSZECHNEGO WGLĄDU JEGO SZABLONU. Do serwisu miał też podjechać rzeczoznawca, na oględziny. Dla mnie auto zastępcze, i nic mnie już nie interesuje poza tym drukiem, umówiłam się, że podjadę do wypełnić do serwisu gdy tylko druk dostaną.
W godzinach niemal nocnych, 21.00, siedzę w kinie. Dzwoni telefon, odbieram.
Rzeczoznawca Proamy. Odmówiłam rozmowy w moim prywatnym czasie, odesłałam do miejsca pobytu mojego auta. Po chwili znowu telefon - ale bo czy pani jest właścicielem auta, czy to auto to tam stoi, gdzie Pani podała. Odesłałam do mojego pełnomocnika ds tej szkody, rozłączyłam się.
Na drugi dzień od rana otrzymuję sms z poleceniem (!). Proszę o niezwłoczny kontakt w sprawie oględzin pojazdu. Rzeczoznawca.
Dzwonię do serwisu, o co chodzi, dowiaduję się, że Pan był w serwisie, auto pobieżnie obejrzał. Proama ma taki swój zapis, iż pojazdów starszych niż 5 lat nie chce naprawiać nowymi częściami. Oczywiście, zapis ten jest nielegalny wobec pojazdów uszkodzonych przez ich klientów OC, co mnie obchodzą jakieś ich wewnętrzne reguły, to nie komuna i przepisy blankietowe w Polsce nie obowiązują , pozatem moje auto jest niemal nowe, więc pan może mnie cmoknąć.
Tym niemniej, wbrew mojej woli i przepisom, pan rzeczoznawca od Proamy odmówił pozostawienia w serwisie mojego druku zgłoszenia szkody do uzupełnienia poglądowego rysunku. Po godzinie kolejny sms z poleceniem - proszę o telefon w sprawie oględzin. Po kolejnej godzinie rzeczoznawca dzwoni i informuje mnie, że ma mój druk zgłoszenia szkody i ZAMIERZA DOSTARCZYĆ MI GO DO DOMU I POMÓC MI GO WYPEŁNIĆ!! odmówiłam, PAN JEDNAK NACISKAŁ NA WIZYTĘ DOMOWĄ. Kazałam przekazać druk zgodnie ze zgłoszeniem telefonicznym - do mojego pełnomocnika, w serwisie. Dostałam druk na mail! z korespondencją następującej treści "druk należy odesłać mailem na adres ...a następnie pocztą poleconą na adres.. Ani dzień dobry, ani szanowna pani, ot, polecenie władzy , suche, ostre, chamskie i BEZPRAWNE. Sprawdziłam wszystkie dostępne listy Rzeczoznawców Z NUMERAMI POZWOLEŃ / LICENCJI opublikowane przez ministra, jednak ten rzekomy rzeczoznawca Proamy na listach nie widnieje. Kiedy zobaczyłam zawartość druku, zrozumiałam, na czym zgodnie z technikami pracy Proamy ma polegać zadanie tego człowieka. Otóż, oprócz standardowej zawartości, miejsca na rysuneczki itd., jest miejsce pod tytułem SZCZEGŁÓWY WYKAZ USZKODZONYCH CZĘŚCI.
Domyślam się, że nękanie telefonami i wymuszanie wizyty w domu poszkodowanego miałoby poskutkować korzystnym dla Proamy wypełnieniem tego właśnie punktu.
Co więcej, tam jest taka sama pozycja do wypełnienia dla POJAZDU SPRAWCY. TEŻ MIAŁABYM ROBIĆ POD DYKTANDO PANA WYKAZ CZĘŚCIE USZKODZONYCH DLA SPRAWCY - zapewne ze szkodą dla Pana ubezpieczonego w Proamie.
Druk zgłoszenia szkody w Proamie jest drukiem zindywidualizowanym, ścisłego zarachowania, oznaczonym kodem kreskowym, i jak widać jest co do zasady narzędziem do wypierania się od wypłacania odszkodowań. Proama złamała prawo za pomocą rzekomego rzeczoznawcy i jest to dla mnie niepojęte, że ta firma ma prawo działania na terenie Polski. Nękanie telefonami, smsami, wydawanie poleceń, wymyślanie niewiążących procedur i terminów, a wszystko po to, by skołować a nawet zastraszyć poszkodowanego przez ich klienta.
Nie chcę sobie wyobrażać, jak wyglądają u nich kanty na AC. A nadmienię, że polisa sprawcy była kosztowna, pełna, Pan nie oszczędzał. Az mi go żal trochę.