Odpowiedź do komentarza:
Moje jednoślady, 2 kolizje i PZU
Tyle się nasłuchałem o PZU, ale mam u nich ubezpieczone motorowery i motocykle, bo stawki na 2 koła u innych są z kosmosu. W tym roku 2 kolizje - obtarłem bok babce w Oplu (bo się w korku nie zmieściłem z przyczepą), a w pożyczony bratu motorower wjechał facet, który miał "ustąp pierwszeństwa".
Szczegóły kolizji 1:
W korku, nawierzchnia zasypana żwirem, jazda na suwak, za moim motocyklem przyczepa pełna dóbr, szeroka jak mały samochód. Ja sie zmieściłem, przyczepa nie, Opel ma ślady moich błotników na swoim błotniku, lakiernik już może zacierać ręce :) Babka ekspresem miała naprawione (tydzień chyba), nie pomnę za ile, ale malowania było sporo - dłuższa rysa, kilka mniejszych przetarć + jedno szpachlowanie + przetarcia na zderzaku. Mnie tylko poleciały zniżki za 1 rok, co przy 4 ubezpieczonych jednośladach wyszło ca. 60 złotych zwyżki.
Kolizja 2:
Brat jedzie przez skrzyżowanie moim motorowerem. W lewo skręca facet, który nie powinien gazu tknąć w tym momencie, bo miał "ustąp pierwszeństwa". Motorower miał połamane wszystko, co tylko się dało połamać z lewej strony i prawy podnóżek pasażera (facet uderzył brata w prawy bok i wywrócił na lewo), samochód rozdarty zderzak. Zderzak plastik fantastik zamiast uczciwej blachy, więc do wymiany a nie do klepania. Facet zgłosił swoją szkodę, ja swoją. Po 2 dniach przyjechał gość z aparatem fotograficznym, sfotografował biedny jednoślad zewsząd, spisał przygotowany przeze mnie cennik części i napraw. Po 2 tygodniach przyszło pismo z cennikiem i tabelką wraz z roboczogodzinami za naprawę przeliczonymi przez PZU. Skorygowałem ceny, bo za zawieszenie wyszło jednak 80 a nie 250, ale za lusterka, błotnik i lakier więcej i znacznie dłuższa robota niż mi wyliczyło PZU. Kwota po korekcie wyszła około połowy tego, co zapłaciłem za pojazd 2 lata temu, więc jeszcze nie kasacja. Tydzień później kolejne pismo z potwierdzeniem i na wskazane konto wpłynęło co miało wpłynąć, było za co grata zreperować.
Gość od 14 lat ubezpieczał Swoje małe Renault w PZU (bo mu tak poradzili jak kupował...), żadnej szkody, polisa za osobówkę mu po tych latach wychodzi niecałe 2x więcej niż ja płacę za motocykl. Choć jak mu pokazałem kalkulator składek w necie, to się za łeb chwycił ile przez pierwsze lata przepłacił w PZU, drugie raty za samochód... Dzwonił potem do mnie z pretensjami, bo nie dostał nic (a koniecznie chciał wskazać winę brata), więc przeniósł ubezpieczenie chyba do mBanku wyzywając PZU od złodziei, ale gość jest średnio kumaty - w końcu jego zderzak w razie winy brata i tak pokrywałoby PZU a nie jego ubezpieczyciel, ale on wie lepiej "a ty się młody nie znasz".
Moje doświadczenie z odszkodowaniem za mienie (pojazdy) jest jak najbardziej pozytywne, ale:
-to były niskie kwoty
-nikt nie ucierpiał
Z doświadczenia z drugiej ręki (nie mój wypadek) wiem jednak, że jeśli jest uszczerbek na zdrowiu, to z PZU jest batalia. Zarówno z własnego NNW jak i z OC sprawcy cokolwiek odzyskać, to mocno zaniżone wyliczenia jak i trudności w uzyskaniu czegokolwiek.
Z ciekawostek - teść brata ubezpieczał Poldka w PZU i też mu wychodziło taniej niż gdzie indziej. PZU chyba bardzo ufa starym kierowcom, którzy od lat mają ten sam pojazd, bo stawki dla nich są śmiesznie niskie. Ale też zanim "nabierze zaufania", trochę wydoi w pierwszych latach ubezpieczenia.