Upadek na nieodśnieżonym chodniku, bliskie spotkanie ze spadającym soplem, poślizg na oblodzonej jezdni – z pozoru zwykły pech. W rzeczywistości jednak większość wypadków tego typu nie miałaby miejsca gdyby zarządcy dróg i nieruchomości rzetelnie podchodzili do swoich obowiązków. Rokrocznie, wraz z pierwszymi opadami śniegu daje się zauważyć wzrost zainteresowania tematem tzw. zimowych odszkodowań. Sprawdź co powinieneś o nich wiedzieć.
Możliwość ubiegania się o „zimowe odszkodowania” regulowana jest przez ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminie, o gospodarce nieruchomościami oraz o drogach publicznych. Podstawę prawną znajdziemy również w art. 435 KC, którego zapis głosi, że „kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia”. Jeśli zatem np. złamiemy rękę wskutek upadku na nieodśnieżonym chodniku, to odpowiedzialność za szkodę ponosi właściciel nieruchomości, którego obowiązkiem jest dbanie o odpowiednie utrzymanie nawierzchni. Skoro jest wina, to jest także niepodważalna podstawa do wypłaty odszkodowania. Proste i oczywiste? Niestety tylko w teorii.
Nie ma dowodów? Nie ma odszkodowania
Zdaniem ekspertów z Europejskiego Centrum Odszkodowań, większość Polaków zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że bez odpowiedniego udokumentowania okoliczności zdarzenia, praktycznie nie ma szans na uzyskanie odszkodowania. W wielu przypadkach, dochodzenie roszczeń z tytułu poniesionej szkody kończy się wielkim rozczarowaniem i poczuciem niesprawiedliwości. Aby oszczędzić sobie dodatkowych przykrości, warto zachować chłodny umysł i zabezpieczyć dowody zaraz po zdarzeniu. – Działania podjęte przez poszkodowanego na kilka minut po wypadku, mają kluczowe znaczenie w procesie ubiegania się o odszkodowanie – twierdzi mec. Joanna Smereczańska-Smulczyk.