Odpowiedź do komentarza:
TUW walczy o miano ,,NAJGORSZEGO"
Przestrzegam wszystkich przed ubezpieczaniem się w TUW. Jest to firma, której działalność idealnie pasowałaby na scenariusz do komedii pokazującej polskie absurdy ( wielka szkoda, że Stanisław Bareja już nie żyje). Od wielu lat byłam szczęśliwym kierowcą ubezpieczonym w cywilizowanym Towarzystwie. Niestety w ubiegłym roku miałam pecha i mój samochód został uszkodzony przez sprawcę ubezpieczonego w TUW. I zaczęła się moja ,,droga przez mękę". Zgromadziłam już pokaźną teczkę pism, które krążą między mną a TUW. Z korespondencji tej, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, dowiedziałam się, że kolizja miała miejsce rok wcześniej niż w rzeczywistości, kierowałam jednocześnie dwoma modelami samochodu, moje auto posiada numer rejestracyjny pojazdu, który spowodował wypadek. Na miejsce kolizji wezwałam Policję (sprawca twierdził, że nic się nie stało), która po zapoznaniu się z przebiegiem zdarzenia i oględzinach pojazdów nałożyła mandat karny na sprawcę - przyjął go bez zastrzeżeń. Kiedy zaczęłam dochodzić zwrotu kosztów naprawy pojazdu okazało się, że,,ustalenia policji nie są wiążące dla zakładu ubezpieczeń przy ustalaniu odpowiedzialności". Kpina!!! Według TUW opinia Policji nic nie jest warta, więc myślę, że my - poszkodowani - narażamy nasze biedne Państwo na wydatki na paliwo, które zużywają policjanci w czasie dojazdów do miejsc wypadków.I na dodatek niepotrzebnie!!! XXI wiek, kraj cywilizowany, państwo prawa... Klient TUW zapłacił ze 200 -300 zł mandatu i ma to wszystko w nosie, a ja pożyczałam samochody, by dojechać kilkanaście kilometrów do pracy, zapożyczyłam się na naprawę, część szkody pokryłam z mojego AC - dzięki temu utraciłam ulgę za bezwypadkową jazdę i zapłaciłam znacznie większe ubezpieczenie OC, straciłam majątek na telefony ( czasem przez 2-3 dni nie można się do TUW dodzwonić). Dowiedziałam się też od wyjątkowo niemiłej pracownicy tego Towarzystwa, że skoro jestem pełnosprawna, to samochód zastępczy mi nie przysługuje. TUW dba nie tylko o stan swojej kasy, ale i o kondycję fizyczną poszkodowanych, którzy mają po kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów zasuwać na piechotkę. Tracę resztki sił i zdrowia, ale wspólnie z moim adwokatem nie zamierzamy się poddać. Polacy! Nie dajcie się złapać na hasło ,,U nas w TUW OC, AC... najtańsze"!!! To w tym Towarzystwie poszkodowany staje się sprawcą i musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. Jeśli Ktoś miał podobne przejścia, to proszę o informację, czy udało się to załatwić pozytywnie.