Pod takim lub podobnymi tytułami ukazało w Polsce i na całym świecie tysiące artykułów i felietonów. No bo jakie to proste! Masz 30 lat? Chciałbyś do emerytury uzbierać okrągły milion złotych?Nie ma nic łatwiejszego.
Nie tak dawno widziałem pseudo doradców jednej z bardziej znanych firm, pardon kancelarii, który prezentował mojej byłej klientce, jak łatwo może uzbierać potrzebną kwotę na spłacenie kredytu. W tym celu posługując się kalkulatorem, w który „wrzucił” średni zysk 16 proc. (mam świadka, żeby nie było, że kłamię), doradca tłumaczył, że "ich firma" ma podpisaną umowę z wybitnym analitykiem finansowym, który jest w stanie generować na funduszach kapitałowych takie zyski i na dowód tego pokazał wykres jednego z funduszy, z którego wynikało, że zysk za poprzedni rok – liczony rok do roku - wyniósł faktycznie 16 proc. Argument dla naiwnych?
No ale wróćmy do tematu. Nasz 30-latek ma do emerytury 37 lat, więc uzyskując przy agresywnym inwestowaniu stały zysk 15 proc. wystarczy
wpłacać po 50 zł miesięcznie! Sukces gwarantowany!
Dlaczego więc Polacy nie odkładają po tych 50 zł, bo na tyle to większość z pewnością byłoby stać, aby na starość móc żyć godnie i komfortowo (nota bene milion złotych na koncie, nie daje znowu takiej wielkiej emerytury, ale o tym innym razem).
Na tym generalnie polega dzisiaj inwestowanie przez zdecydowaną większość inwestorów indywidualnych w jednostki uczestnictwa funduszy, obojętnie czy to kapitałowych czy inwestycyjnych.
Natomiast prawda jest brutalna i niestety ludzie bardzo nie lubią jej słuchać.
Uzyskanie z inwestycji w fundusze inwestycyjne lub kapitałowe zysku przewyższającego o kilka procent oprocentowanie lokat bankowych jest bardzo trudne przy długoterminowym biernym inwestowaniu. Inwestowanie bierne lub inaczej pasywne polega na tym, że w momencie rozpoczęcia inwestycji (otworzenia rachunku jednostek funduszy) inwestor przyjmuje/akceptuje jakąś strategię inwestycyjną odpowiadającą jego skłonności/odporności na ryzyko i pozostaje jej wierny przez okres inwestowania (lub znaczną jego część).
Przeważnie to właśnie tacy inwestorzy tracą część zainwestowanych pieniędzy i potem psioczą na giełdę, inwestycje, państwo i gospodarkę.
Nawet jeżeli tzw. przeciętny inwestor znajdzie jakiś fundusz „X”, który w ostatnich 10 latach przyniósł zysk na poziomie 120 proc., to łatwo obliczyć, że średnioroczny zysk na poziomie 12 proc. (120 proc./10 lat) jest zupełnie przyzwoitym wynikiem. Tylko, że ten tzw. przeciętny inwestor nie wie, że procentów nie można dzielić przez liczbę lat, i że do obliczenia rocznego zwrotu z inwestycji służą odpowiednie wzory i kalkulatory matematyczne, z których wynika, że średnie oprocentowanie roczne wyniosło - w przypadku tego funduszu „X” ok. 8 proc. Jeżeli uwzględnić - dla dokładności - podatek od zysków kapitałowych, tzw. podatek BELKI, to wynik byłby jeszcze niższy i wyniósłby ok. 7 proc.