Na posiedzeniu Rady Ministrów 2 lipca ministrowie zająć się mieli między innymi raportem dotyczącym działania otwartych funduszy emerytalnych. Tydzień temu szefowie resortów pracy i finansów przedstawili trzy propozycje zmian w systemie emerytalnym.
Ostateczne decyzje w sprawie OFE podjęte zostaną pod koniec lipca, choć premier Donald Tusk po dzisiejszym posiedzeniu ministrów proponuje, by konsultacje trwały co najmniej do końca sierpnia. – Te dwa miesiące powinny wystarczyć rządowi, aby po przeprowadzeniu takiej debaty publicznej, zdecydować się na zaproponowanie Sejmowi (...) jednej rekomendacji – powiedział przewodniczący Rady Ministrów.
Zdania w sprawie zmian w OFE, skądinąd koniecznych, są wśród ekspertów podzielone. Leszek Balcerowicz na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej Balcerowicz stwierdził, że działania rządu w sprawie OFE to propaganda a nie debata.
Propozycje zmian uznał za zamach na zgromadzone w OFE oszczędności emerytalne. A wszystko „pod zasłoną fałszywych słów, takich jak dobrowolność, czy przeniesienie składki do ZUS”.
W opinii Ireneusza Jabłońskiego z Centrum Smitha obecny system emerytalny jest zbyt skomplikowany i nie tylko generuje koszty, ale też wprowadza nierówności między przyszłymi emerytami. Zdaniem eksperta najwyższe emerytury mają osoby, które pracowały najkrócej.
Centrum Smitha proponuje tzw. emerytury obywatelskie, a więc po 1000 zł dla każdego, wypłacane z budżetu państwa. Na dodatkowe świadczenie można by, oczywiście, odkładać samodzielnie.
Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich uważa, że w proponowanych zmianach nie tyle chodzi o dobro przyszłych emerytów, ale o załatanie środkami z OFE dziury budżetowej. Większość Polaków zostanie „skazana” na emerytury wyłącznie z ZUS. Twierdzenie, że ZUS zainwestuje składki korzystniej niż prywatne instytucje finansowe jest, zdaniem ekonomisty, wprowadzaniem obywateli w błąd.
– Lepiej byłoby, gdyby premier wyszedł i powiedział: „Szanowni Państwo, sytuacja gospodarcza jest trudniejsza niż sądziliśmy, mamy problemy z budżetem.
Proszę o państwa akceptację, że zawieszam składkę OFE na dwa lata i tym samym łatam bieżącą sytuację budżetową”. To byłoby bardziej fair – mówi Ryszard Petru.
Rządowa retoryka, zdaniem ekonomisty, dezorientuje Polaków. – Wydaje mi się, że Polacy nie wiedzą o co chodzi. Przez 15 lat słyszą, że OFE są dobre, a dziś słyszą, że OFE są złe, że obligacje są niedobre, a akcje są dobre. Uważam, że trzeba ludziom tłumaczyć wprost, że chodzi o problemy budżetowe, a nie emerytalne w tym całym pomyśle – dodaje ekspert.
Pomysły na zmiany w OFE są trzy. Pierwszy wariant zakłada umorzenie przez rząd obligacji zakupionych przez OFE i zapisanie odpowiednich kwot na indywidualnych kontach w ZUS. Towarzystwa emerytalne w przyszłości nie mogłyby też inwestować w obligacje.