Pamiętają Państwo to przysłowie? Ja zawsze słyszałem je od babci, gdy wracałem z podwórka z otartymi kolanami, czy też ze złamaną ręką. Dzieci trudno upilnować i drobne wypadki wpisane są w koszta dzieciństwa, dorośli także niekiedy narażeni są na wypadki typu złamanie ręki czy nogi.
Szczególnie w okresie zimowym, gdy część chodników nie jest odśnieżana i o wypadek łatwo. Jeśli przytrafi nam się to w Polsce udajemy się np. na pogotowie, czy do lekarza w szpitalu. Ale co zrobić, gdy złamanie nogi dopadnie nas na jakimś zagranicznym wyjeździe? A o to łatwiej niż Polsce, setki tysięcy Polaków szusują po wielu alpejskich stokach. Niech tylko garstka z nich ulegnie wypadkowi, a to będzie już całkiem pokaźna grupa.
Gdzie się udać?
Podstawowym ubezpieczeniem dla części osób jest Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego. Jej mankamenty opisywaliśmy już na naszym portalu niejednokrotnie. Ustawodawstwo unijne mówi, że posiadając EKUZ możemy korzystać z darmowych usług medycznych, które publiczne ubezpieczenie przewiduje w danym kraju. W praktyce wygląda to tak, że w większości kurortów alpejskich nie znajdziemy publicznej służby zdrowia, praktykują tam jedynie prywatni lekarze, którym musimy rzecz jasna zapłacić za usługę medyczną.
Gorzej, gdy nasz wypadek wymaga przeprowadzenia akcji ratunkowej, wtedy koszt opatrzenia złamanej nogi wraz z wynajęciem śmigłowca zamknie się sumą kilku tysięcy euro. I jeszcze jeden wydatek, EKUZ nie przewiduje refundacji transportu sanitarnego do Polski, a jeśli złamanie jest skomplikowane, czy też obejmuje obie kończyny, taki transport będzie wymagany. To wydatek nawet kilkunastu tysięcy złotych.