FIRMA NACIĄGACZY.

Cóz.... nie pozostaje mi nic innego jak tylko dołączyć z ubolewaniem do grona oszukanych klientów. Moje auto równiez garazowane jest na chwilę obecną w serwisie, Panowie zrzucają na mnie swoje obowiązki twierdzac, ze to ja mam przesyłać dokumenty do banku, do serwisu. Za chwilę w mailu odwracaja kota ogonem. Zaczepiłam dołem samochodu o kamień na tyle mocno, ze przesunęło wydech na zbiornik paliwa, a ten, ze plastikowy to się stopił. Auto oglądane było przeze mnie osobiście w asyście mistrza zmiany, który potwierdził uszkodzenia. Procedury trwają. Pan z firmy twierdzi, ze rzeczoznawca protokół sporządził podczas wizyty w serwisie - ten natomiast tylko obejrzał, protokół miał przesłać - zajęło mu to dni 5 i to nie wiem czy raczył go juz dosłać. Dziwnym trafem ja otrzymałam ten protokół z informacją o uszkodzeniu tylko zbiornika - o wydechu cisza. Jak zaczęłam pisać maile to się okazało, ze gdzieś tam jest zapisane, ze zbiornik nie miał osłony. Jak zaczęłam dochodzić gdzie (powinno być przeciez w protokole) to gdzieś tam w jakiejś notatce. Ale nie w protokole. Parodia. Pisza mi, ze jak coś nie tak to rzeczoznawca pójdzie jeszcze raz i tak się będę bujać jak tu ludzie piszą pół roku albo i lepiej. A samochód firmowy..... Moze w końcu jakiś Urząd Ochrony Konsumentów albo Komisja Nadzoru Finansów czy kto tam nadzoruje to wszystko zajęłyby się sprawami poszkodowanych ??????