cd wątku: kilka użytych stwierdzeń ma kluczowe znaczenie dla sprawy. Szkoła nie powinna "się bawić w zbieranie składek" i de facto w sprzedaż ubezpieczeń. Dyrekcje szkół, a nawet rady rodziców mimochodem stawiają się w pozycji eksperta, który ma wiedzę, porównuje oferty, poleca je innym rodzicom... na jakiej podstawie pytam...? Czy na podstawie tzw. "zbiorowej mądrości"? "Uczniowie zyskują 50% składki"??? Pytam w jaki sposób? Tracąc wcześniej 40%? Przypominam - 30% dla szkoły i 10% dla agenta - razem 40%. Ten sam agent zaoferuje nawet bogatsze ubezpieczenie i zrobi to w domu dziecka i jego rodziców, a przy tym jego prowizja będzie wynosić o połowę mniej. Kto będzie "szczęśliwy"? Odpowiadam: dyrektorzy szkół (nikt już nie będzie ich o nic podejrzewał i zajmą się spokojnie "procesem dydaktyczno-wychowawczym" - to ich wiedza, praca, powołanie), rodzice będą szczęśliwi (wreszcie pełna swoboda wyboru - kto nie chce - nie kupi, kto chce - kupi to co uzna za dobre - to będzie jego własny wybór! I tu widzę też szansę, że wreszcie rodzice na poważnie się tym zainteresują i wreszcie będą na prawdę wiedzieć za co płacą. Szczęśliwy będzie także (paradoks?) nadzór ubezpieczeniowy! Pieniądze na ubezpieczenia majątkowe? Odpowiada za to organ założycielski każdej szkoły! Organy publiczne mają pieniądze z naszych podatków, a niepubliczne prowadzą przecież działalność gospodarczą... I "krzywda" też przestanie się dziać, bo ustanie jej bezpośrednia przyczyna. Na pewno tego chcemy! KAŻDY zyska.

Odpowiedzi: 1

[+] Dodaj swoją opinię[«] Powrót do wątku