Pragnąc ułatwić Polakom gromadzenie pieniędzy na emeryturę rząd stara się (przyznać trzeba, że dość nieudolnie) wprowadzić systemy ulg, które miałyby zachęcić coraz bardziej świadomych obywateli do oszczędzania.
Mimo chęci (może i dobrych) efekty są gorzej, niż mizerne.
Jeżeli państwo nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego poziomu zabezpieczenia emerytalnego, to nie powinno opodatkowywać wydatków ponoszonych przez gospodarstwa domowe w celu podniesienia tego poziomu.
Teza ta wydaje się oczywista, ale nie dla rządzących, dla których wpływy z bieżących podatków są zawsze najważniejsze.
Do dzisiaj zanotowano (dane szacunkowe) ok. 12.000 kont IKZE oraz 800.000 kont IKE, ale w tej liczbie kont IKE czynnych, na które wpłynęła jakaś składka, jest zaledwie nieco ponad 25 proc.
Można by mówić o powodzeniu pomysłu i o sukcesie, jeżeli z tych form oszczędzania skorzystałoby 8 – 10 milionów Polaków, a tak...
Cóż nas bowiem czeka?
-
tylko co 12 Polak otrzyma emeryturę zbliżoną do wysokości swoich ostatnich zarobków,
-
w nowym systemie emerytalnym (bez dodatkowych oszczędności) stopa zastąpienia – czyli relacja emerytury do ostatnich zarobków wynosi między 40 proc. a 60 proc.
-
na biedę narażone są zwłaszcza kobiety – duża część z nich dostanie zaledwie 30 proc. ostatniej swojej pensji.
Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że około połowa zarabiających i utrzymujących siebie i rodziny nie ma po prostu pieniędzy na jakiekolwiek inwestowanie, ale duża część ma środki, tyle że woli je wydawać na bieżącą konsumpcję, aniżeli przeznaczać nadwyżki na przyszłość.
Przecież już dziś odłożenie 20 złotych pozostaje dla wielu niezauważalne, podczas gdy dla emeryta jest to bardzo znacząca kwota.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele i tak naprawdę nikt nie bada, dlaczego Polacy nie oszczędzają na swoją starość, natomiast bardzo wiele instytucji bada, ile procent z nas oszczędza, a ile nie.
Przyjrzyjmy się więc pierwszemu rozwiązaniu czyli IKZE.
Jest to dla mnie, zawodowego i etycznego sprzedawcy produkt kompletnie niepojęty!
Skomplikowany jak konstrukcja radzieckiego budzika, z mocno kontrowersyjnymi korzyściami dla klientów, ograniczeniami jak w grze w chowanego.
Słowem nic nie wiadomo, ale dziwne, gdybyście tego nie kupili.
Dzisiaj rząd proponuje wynikający z ustawy limit dla maksymalnej kwoty, jaka może być zaalokowana na IKZE w danym roku kalendarzowym. Kwota ta nie może przekroczyć 4 proc. rocznej podstawy naliczania składki na ubezpieczenie emerytalne – maksymalnie 4.030,80 zł w 2012 roku.
Prawda, że proste?