Witaj szkoło – obawy rodziców związane z ubezpieczeniem dziecka

Wakacje minęły i powoli zaczynamy myśleć o wyprawce dla dziecka do szkoły. Oprócz zakupu podręczników, nowych ubrań, plecaków itp. Jesień to również pora, gdy rodzice częściej myślą o wykupieniu ubezpieczenia dla swoich pociech. Skończył się bowiem beztroski okres leniuchowania, kiedy to poważne tematy odkładane są na bok. Jesienią powracamy do naszych zwykłych zajęć, zaczynamy ponownie planować przyszłość dziecka – tą najbliższą i tą trochę bardziej odległą.
Porozmawiałam z kilkoma osobami na temat ubezpieczeń dla dzieci, podzielili się oni ze mną swoimi obawami na ten temat. Poniżej znajdziecie Państwo te obawy oraz krótki komentarz do każdego z nich.

1. Obawiam się, że moje dziecko po latach ubezpieczenia otrzyma jakieś śmieszne pieniądze, tak jak było w przypadku ubezpieczenia PZU.

Wielu Polaków, zwłaszcza starszych, ma złe skojarzenia z długim odkładaniem pieniędzy na przyszłość dla swoich dzieci. A wszystko przez polisy posagowe kupione w latach 80 tych w państwowym PZU. Kupiło je wtedy ponad milion Polaków. Rodzice deklarowali składkę, jaką płacić będą przez określony czas i po tym czasie mieli otrzymać zebraną sumę z odsetkami. Ale na przełomie lat 80 tych i 90 tych zebrane składki „zjadła” hiperinflacja. A comiesięczne wpłaty po denominacji złotego w 1995 roku zmalały do kilku groszy i PZU przestało je nawet pobierać. Ostatecznie okazało się, że dzieci, które miały dostać po kilkunastu latach dwudziestokrotność ówczesnej średniej krajowej, otrzymują od PZU kilkaset złotych.
Kupując ubezpieczenie posagowe sam wybierasz sumę ubezpieczenia. Suma ubezpieczenia stanowi wartość gwarantowaną wypłacaną na koniec trwania umowy. Ponadto podpisując umowę ubezpieczenia sam decydujesz jak długo ma ona obowiązywać i kiedy wspomniana wartość będzie miała zostać wypłacona.