Państwo dopłaca obecnie 50 procent składki taryfowej za ubezpieczenie upraw rolnych i zwierząt gospodarskich na warunkach ustawowych. Dlaczego, mimo dopłaty wielu rolników pozostaje wciąż nieubezpieczonych?
Systemu ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich wdrażany w Polsce od 2006 opiera się m.in. o dofinansowanie z budżetu państwa do składek za ubezpieczenie płaconych przez rolników z tytułu zawarcia umów ubezpieczenia od wystąpienia następujących zdarzeń losowych:
- dla produkcji roślinnej (tj. upraw - zbóż, kukurydzy, rzepaku, rzepiku, chmielu, tytoniu, warzyw gruntowych, drzew i krzewów owocowych, truskawek, ziemniaków, buraków cukrowych lub roślin strączkowych) od: huraganu, powodzi, deszczu nawalnego, gradu, pioruna, obsunięcia się ziemi, lawiny, suszy, ujemnych skutków przezimowania lub przymrozków wiosennych,
- dla produkcji zwierzęcej (tj. bydła, koni, owiec, kóz, drobiu lub świń) od: huraganu, powodzi, deszczu nawalnego, gradu, pioruna, obsunięcia się ziemi, lawiny, uboju
z konieczności.
Ile wynosi dofinansowanie? Jak wygląda system dopłat do składek ubezpieczeniowych. Czy rolnik musi sam się starać o dofinansowanie?
Państwo dopłaca obecnie 50 procent składki taryfowej za ubezpieczenie upraw na warunkach ustawowych. Kwestią pobrania dopłaty zajmuje się towarzystwo ubezpieczeń, które zawarło z Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi umowę dotyczącą dopłat ze środków budżetu państwa do składek z tytułu zawarcia umów ubezpieczenia z producentami rolnymi od ryzyka wystąpienia skutków zdarzeń losowych w rolnictwie.
Rolnik płaci tylko tę część składki, która nie jest dotowana. Jest to połowa składki taryfowej za ubezpieczenie od ryzyk wymienionych w ustawie. Państwo nie dofinansowuje ubezpieczenia upraw od ognia ani wszelkiego typu rozszerzeń dotyczących na przykład franszyzy integralnej, czy udziałów własnych określonych w ustawie.
Co grozi za brak ubezpieczenia upraw? Czy dopłata z budżetu Państwa jest wystarczającą zachętą do zawierania przez rolników ubezpieczeń upraw?
Kary za brak ubezpieczenia upraw są niewielkie. Ustawa mówi o 2 euro rocznie za 1 hektar nieubezpieczonej uprawy. Rolnik woli zapłacić taką karę niż wydać pieniądze na składkę ubezpieczeniową, która jest oczywiście wyższa.
Kara nie dotyczy rolnika, który nie zawrze ubezpieczenia upraw z powodu pisemnej odmowy przyjęcia do ubezpieczenia upraw uzyskanej od co najmniej dwóch zakładów ubezpieczeń lub jeżeli zaproponowana składka taryfowa przekroczy 6% sumy ubezpieczenia.
Niska kara za brak ubezpieczenia to nie wszystko. Dodatkowym argumentem, aby nie wypełniać obowiązku jest tu praktycznie całkowity brak kontroli ze strony jednostek samorządu terytorialnego – wójt (burmistrz, prezydent miasta), starosta, które to są odpowiedzialne za egzekwowanie obowiązku.
Efekt? Ubezpieczają się tylko duże gospodarstwa – Agro-firmy. Nie robią tego z obowiązku, lecz z powodu możliwych dużych strat w plonach w przypadku wystąpienia niespodziewanych zjawisk pogodowych, które mogą naruszyć płynność finansową przedsiębiorstwa rolnego. Ubezpieczenie jest tu istotnym elementem zarządzania ryzykiem tak, jak w przypadku każdej innej firmy bez względu na branżę.
Co jeszcze czyni obowiązkowe ubezpieczenie upraw dobrowolnym?
Przede wszystkim należy tu wspomnieć o fakcie, iż niezawarcie przez rolnika umowy ubezpieczenia upraw rolnych nie ma, póki co, żadnego wpływu na ubieganie się przez niego o płatności bezpośrednie. Jest to bardzo dziwne, biorąc pod uwagę fakt uzależnienia obowiązku ubezpieczenia od pobierania tych dopłat przez producentów rolnych.
Sprawy nie ułatwia też pomoc państwowa kierowana do poszkodowanych rolników w razie wystąpienia klęsk powodujących masowe szkody w plonach, bez względu na to, czy mieli zawarte ubezpieczenie.
Do zmiany sytuacji najprawdopodobniej doprowadzi unijny przepis, który wchodzi w życie do 2010 roku mówiący o ograniczeniu pomocy socjalnej dla rolników, którzy nie będą mieli zawartego ubezpieczenia upraw - Rozporządzenie (KE) Nr. 1857/2006.
Zofia Dmochowska