Polisa inwestycyjna to najczęściej połączenie dwóch produktów – ubezpieczenia na życie i szeroko rozumianej inwestycji (np. jednostek uczestnictwa w Funduszu Inwestycyjnym). Ich posiadaczy, oprócz ochrony, najbardziej cieszą zyski, jednak jak się okazuje, gdy zyski są zbyt duże, z inwestycji można wyjść w skarpetkach.
Ubezpieczenie dodatkiem do inwestycji
Wraz z ubezpieczeniem na wypadek śmierci lub trwałej niezdolności do pracy w polisie inwestycyjnej otrzymujemy możliwość ulokowania kapitału na depozytach bankowych, w akcjach giełdowych, obligacjach lub bardziej skomplikowanych instrumentach finansowych. Środki przeznaczone na inwestycje są zarządzane przez zespoły specjalistów, posiadających odpowiednie uprawnienia lub są inwestowane raz – w produkt specjalnie wybrany przez instytucję i rekomendowany przez analityków.
Polisy takie zawierane są zwykle na okres nie dłuższy niż 4 lata w formie grupowego ubezpieczenia na życie lub dożycie. Paradoksalnie opcja ubezpieczenia jest jedynie dodatkiem do funkcji inwestycyjnej. Dzieje się tak dlatego, że inwestowanie w ramach polisy ubezpieczeniowej jest zwolnione z 19-procentowego podatku od zysków kapitałowych, tzw. "podatku Belki". Dlatego zwykło się traktować polisę inwestycyjną jako alternatywę dla lokat bankowych, od których "podatek Belki" jest pobierany (choć tu też są wyjątki).
Razem czy osobno?
Naturalnie, polisa ubezpieczenia życiowego to atrakcyjny dodatek do funkcji inwestowania, natomiast nie jest to produkt "szyty na miarę" i może on nie spełniać tak wysokich standardów, jak ubezpieczenie na życie zawierane osobno od części inwestycyjnej. Dlatego jeśli jesteśmy zainteresowani i ubezpieczeniem życia, i inwestowaniem, dobrze rozdzielić te dwa cele na dwie polisy.