W moim przekonaniu ze wszech miar korzystniej jest skupić się na zagrożeniach, które rzeczywiście mogą być źródłem tragedii finansowej w rodzinie, czyli na sumie ubezpieczenia, opcjach chorobowych (ileż dzisiaj ludzi umiera w Polsce z powodu braku pieniędzy na leczenie i na leki!), wypadkowych (wysokie NNW, wysokie koszty rehabilitacji, system świadczeń progresywny, a nie proporcjonalny) czy świadczeniach związanych z chorobami i leczeniem szpitalnym (wypłata za jednostkę chorobową, a nie za dzień pobytu w szpitalu.
Dzisiaj szczegółowe procedury określają maksymalny czas hospitalizacji, w związku z czym pacjenci są bardzo szybko wypisywani do domu (ze względu na koszty i nie tylko).
Na tym portalu ukazał się kiedyś mój felieton pt.:
Ubezpieczenia grupowe. Prawda, też prawda i g... prawda. Przedstawiłem już wówczas wiele swoich poglądów na ten temat.
Prezentuję stanowisko, że w „grupówce” ważna jest wysokość wypłat zasadniczych (śmierć, śmierć w wypadku, śmierć w wypadku komunikacyjnym), opcje chorobowe i wypadkowe, przy możliwie małej liczbie wyłączeń czyli sytuacji, kiedy zgodnie z OWU firma ma prawo nie wypłacić świadczenia (zawsze należy o to pytać przy analizie zgłoszonych propozycji ubezpieczenia grupowego).
Piszę o tym, ponieważ wielokrotnie byłem świadkiem wypłaty świadczeń z tytułu polis grupowych, gdzie opcje rodzinne były przyczyną niższej sumy ubezpieczenia – i to znacznie – niż byłoby to możliwe bez opcji rodzinnych.
W konsekwencji pozostały przy życiu rodzic obarczony małymi dziećmi dostawał w ramach świadczenia zaledwie kilkanaście tysięcy złotych chociaż mogłoby to być blisko 100 000 zł, gdyby nie wybór wariantu ubezpieczenia z opcjami rodzinnymi.
Dlatego zawsze pytam grupy, czy dla uczestników ważniejsza jest wypłata 1 800 zł za śmierć rodzica/teścia czy 50 000 zł w razie wystąpienia poważnego zachorowania i konieczności błyskawicznej operacji, na którą w kolejce czeka się pół roku?
Czy ważniejsze jest 300 000 zł w razie gdyby ojciec nie wrócił z pracy, bo zginął przechodząc przez ulicę, czy 1500 zł za urodzenie dziecka?
To zawsze uczestnicy ubezpieczenia sami decydują, jaki wariant ubezpieczenia chcą wybrać.
Często w dużych zakładach bywa tak, że nie udaje się osiągnąć consensusu i wtedy dzieli się uczestników na kilka grup, dla których przygotowuje się osobne oferty (kwotacje).
Wówczas młode kobiety z reguły wybierają ubezpieczenie z opcją Urodzenie dziecka (niektóre firmy oferują też Śmierć Noworodka, jakby od tej tragedii zależała sytuacja finansowa rodziny! Ale marketingowo świetnie brzmi!), a osoby którym bardziej zależy na zabezpieczeniu rodzin niż na zasiłkach, wybierają wysokie sumy ubezpieczenia.
Prześcigając się w konkursach ofert firmy ubezpieczeniowe potrafią likwidować wszelkie karencje, w efekcie czego zdarzyło mi się kiedyś robić prezentację produktu na sali, gdzie trzy pierwsze rzędy zajmowały ciężarne kobiety, które przyszły w jednym tylko celu: aby zapytać czy jeżeli zapiszą się do ubezpieczenia, to na pewno dostaną wypłatę z okazji urodzenia dziecka.
Firma, która ostatecznie wygrała konkurs ofert wypłaciła z tego tytułu – w pierwszym roku trwania ubezpieczenia - kwotę czterokrotnie przewyższającą sumę zebranych składek z tytułu całego programu grupowego. Spowodowało to, że w kolejnym roku trwania ubezpieczenia firma podniosła składkę ponad dwukrotnie. Tyle tylko że podwyższonej składki nie płaciły już te wszystkie ciężarne, ponieważ natychmiast po urodzeniu dziecka i odebraniu należnego im świadczenia wypisywały się one z ubezpieczenia.
Pozostała garstka uczestników nie zaakceptowała nowej podwyższonej składki, co spowodowało zamknięcie grupy, a że OWU tego ubezpieczenia pozwalały na zamianę grup najwcześniej po 3 latach trwania ubezpieczenia, więc pracownicy z tej grupy pozostali bez ubezpieczenia.
Ta autentyczna historia pokazuje też, jak firmy ubezpieczeniowe szacują ryzyko.